środa, 22 lutego 2017

"Sto imion" Cecelia Ahern

Po przeczytaniu opisu spodziewałam się niebanalnej historii, z jakąś tajemnicą, rozwiniętym ciekawie wątkiem i tym, że zostanę zaskoczona czymś innym, wyjątkowym.
Tymczasem zostałam zaskoczona tym iż z czegoś można zrobić NIC. Niektórzy z niczego robią COŚ, tutaj było na odwrót. Pomysł na historię dobry, tylko źle wykorzystany, albo raczej wykorzystany byle jak.
Dziennikarka Kitty Logan, goniąca za sensacją popełnia błąd co odbija się na jej pozycji zawodowej i prywatnej. Życie zawaliło jej się jak  domek z kart. Jednym słowem doopa. Mimo to los daje jej szansę na odkupienie. Niejako w spadku dostaje od swojej zwierzchniczki temat na artykuł. Listę stu osób.

Sto różnych nazwisk. Co je ze sobą łączy, jaki był zamysł zmarłej kobiety, jakie zamierzenia, o co w tym wszystkim chodziło?
Można było z tego zrobić fajną historię. Włożyć czytelnikowi do ręki coś, co mogłoby dać mu do myślenia. Tymczasem nuda i nijakość. Do konkluzji, do której zmierzała cała książka, można było doprowadzić w bardziej interesujący sposób.  Niestety był dobry pomysł, który skończył źle. Podsumowanie tematu i samej bohaterki można sprowadzić do - ,, Byłam niegrzeczną dziewczynką, ale teraz jestem dobra,,. Dla mnie to za mało.
Po kolejnej książce wiem już, że Cecelia Ahern, nie jest autorką, której będę szukać na księgarnianych półkach


"Sto imion" Cecelia Ahern
tytuł oryginału- One Hundred Names, przełożyła Agnieszka Andrzejweska
wydawnictwo Akurat, 2015

1 komentarz: