To co spotkało bohaterkę, może spotkać każdego z nas. Możesz być zwyczajną, niewyróżniającą się osobą, ale dla KOGOŚ możesz być KIMŚ na tyle ważnym, że wkracza w twoje życie i powoli zaczyna je rujnować, nazywając to miłością.
Z początku jest miło, jest tajemniczo, trochę przyśpiesza bicie serca, jest się zaciekawionym.
Kwiaty, wiersze, smsy... cichy wielbiciel, bardzo miłe i takie podbudowujące dla kobiety, lekki dreszczyk emocji, zaintrygowanie... tak jest na początku, a potem?
To co z początku jest miłe i intrygujące, z czasem zaczyna się robić niepokojące, męczące, upierdliwe, aż w końcu jest przerażające.
Coraz więcej róż, wierszy, smsów... strach przed kolejną wiadomością, przerażenie wywołane dźwiękiem telefonu, strach przed otwarciem drzwi i wyjściem na ulicę. Stalker wie o tobie wszystko, mimo iż ty nie wiesz o nim nic. I tylko modlisz się by dziś telefon nie zadzwonił, by nie przyszedł kolejny sms, by na progu u twoich drzwi nie leżał kolejny bukiet kwiatów.
Zamykanie się w czterech ścianach i brak zrozumienia ze strony innych. Stalker niszczy twoje życie, niszczy ciebie samego i poczucie twojego bezpieczeństwa.
Tracisz kontrolę nad swoim życiem. Bezsenność i strach, strach i bezsenność- to twoi nieodłączni towarzysze.
Tak... tą Julią z książki mógłby być każdy z nas. Książka trzyma w napięciu, a czytelnik towarzysząc bohaterce odczuwa każdą jej emocję.
"Cichy wielbiciel" Olga Rudnicka
wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz