czwartek, 20 lipca 2017

"Zapisane w wodzie" Paula Hawkins

Jules nie kontakuje się z siostrą odkąd wyprowadziła się z domu. Każdą próbę kontaktu ze strony Nel ucina w zarodku, każdy jej telefon przełącza na automatyczną sekretarkę. Dawne urazy, żale i przeszłość stają murem między nimi. Jules nie potrafi zapomnieć o tym co było... a może nie chce?
Jednak samobójcza śmierć siostry zmusza ją do porotu. Powrotu do rodzinnego miasteczka, którego ani dobrze nie wspomina, ani dobrze się tam  nie dzieje.

Ponowne pojawienie się w tak znanym sobie miejscu budzi w niej bolesne wspomnienia. Jules musi zmagać się z demonami przeszłości i ze zbuntowaną, osieroconą siostrzenicą.
Dlaczego Nel targnęła się na własne życie? i czy rzeczywiście to zrobiła? Dlaczego ludzie mają za złe jej siostrze, że pracowała nad historią miasteczka? Historią związaną z utonięciami kobiet na przestrzeni iluś tam lat, poczynając od roku 1679, gdy praworządni tego miasta zabawiali się w tzw. pławienie czarownic?
Dlaczego niemalże każdy mieszkaniec miasteczka sprawia wrażenie jakby miał coś na sumieniu. Wiele osób zrobi wszystko by ich skrzętnie chowane sekrety nie wyszły na jaw.
Mnożą się pytania, brakuje odpowiedzi.
Jaka jest prawda?
Do tego jeszcze osnute wieloma legendami miejsce nad rzeką zwane "Topielisko", miejsce klimatyczne i przyparwiające o gęsią skórkę.
Nie zachłysnęłam się tą książką, ale też nie utonęłam i nie poszłam na dno. Nie ma w niej wartkiej akcji równej rwącej rzece, ale i nie ma zastoju jak w spokojnym stawie. Są sekrety, urazy, każdy coś ukrywa.
Był moment, że trochę zapaćkałam się umysłowo w tych wszystkich postaciach, które coś tam wiedziały, ale nie do końca, coś tam miały na sumieniu, coś chciały, coś musiały...
Książka nie jest jakąś nad wyraz ekscytującą lekturą, ale na spokojny wieczór jest w sam raz. Samo zakończenie nie jest rzecznym wirem, nurtem rwącym, czy też tajemniczym zakolem, ale nie jest też mielizną.
Trzyma poziom poprzedniej książki "Dziewczyna z pociągu", nie jest lepsza, ale też na pewno nie jest gorsza. I mimo wielu niepochlebnych opinii,- tak o jednej jak i drugiej - mnie podobały się obie.

"Zapisane w wodzie" Paula Hawkins
tytuł oryginału- Into The Water, przełożył Jan Kraśko
Wydawnictwo Świat Książki, 2017

3 komentarze:

  1. Nie rozumiem fenomenu "dziewczyny z pociągu". Dla mnie to nudna książka z świetnym marketingiem. Dlatego za tę pozycję podziękuje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie zachęciłaś, sięgnę po książkę
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Spróbuję wypożyczyć i przeczytać. Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń