niedziela, 14 maja 2017

"Zabójcze marzenia" Sophie Hannah


Bohaterka od sześciu miesięcy zmaga się z podejrzeniami męża o zdradzie. Powodem jest znaleziony przez nią obcy adres w nawigacji małżonka, który zapisany i ustawiony jest jako- dom. Boi się zapytać wprost. Boi się usłyszeć zaprzeczenia, a tym bardziej boi się usłyszeć potwierdzenia swoich obaw.
Jeździ pod tajemiczy adres, wystaje na ulicy, czeka, obserwuje. I już sama nie wie czy próbuje złapać męża na gorącym uczynku, czy też rozwiać swoje wątpliwości.
Pewnej nocy wchodzi na stronę inetrnetową agencji nieruchomości, ponieważ dom pod adresem, który spędza jej sen z powiek zostaje wystawiony na sprzedaż. Nie wie czy jest to spowodowane kobiecą ciekawością, czy może raczej okazją by na zdjęciach wewnątrz domu wyszukać jakichś oznak, śladów, że mąż tam bywa. Podczas wirtualnego zwiedzania ku jej przerażeniu obraz pokazuje w salonie nie tylko sofę, kominek, a nad nim wiszącą mapę, ale również zwłoki kobiety leżącej w kałuży krwi rozlanej na dywanie. Zszokowana budzi męża, lecz gdy on zasiada przed jej komputerem na ekranie oprócz zwyczajnego salonu nie widzi nic co mogłoby niepokoić czy przerażać. Zwłoki zniknęły, nie ma śladu krwi, ani oznak, że w tym pokoju stało się coś złego.

Książka nie porwała mnie na tyle by moje emocje sięgały zenitu, ale też nie wiało z niej nudą i bylejakością. Nie jest rewelacyjna, ale nie jest też przeciętna. Jest po prostu dobra. Aż tyle i tylko tyle, niestety.
Trochę dłużył mi się rozwój akcji, aż zaczęłam się zastanawiać czy "w końcu, nareszcie w tym bufecie" zostanie podane coś co można będzie połknąć i strawić. Do połowy książki jak flaki z olejem ciągnęły się przepychanki męża i żony kto mówi prawdę i kto z nich ma rację, a do tego wciąż był mielony- bynajmniej nie kotlet, ale temat, który można sprowadzić do dialogu : żona- "dlaczego wmawiasz mi, że nic nie widziałam, skoro widziałam", mąż- "dlaczego wmawiasz mi, że coś widziałaś, skoro nie widziałaś".
Fakt, można powiedzieć, że autorka próbowała uratować książkę deserem, w formie dobrego zakończenia. Akurat ono totalnie mnie zaskoczyło, mimo iż jest trochę przekombinowane. W wyjaśnieniu zagadki było sporo masła maślanego, w którym czytelnik mógł się umysłowo zapaćkać.
Mogłaby być to dobra historia tylko było zbyt wiele monotonii w pierwszej połowie książki, za to w drugiej dla odmiany zbyt dużo poplątania. Moim zdaniem wątki, które warte były rozwinięcia potraktowane zostały po macoszemu, z kolei te mniej ciekawe zostały rozwinięte ponad miarę.
Plus- szybko się czyta. Nie zrażam się, gdyż wcześniej czytałam inne książki tej autorki i były bardzo dobre. Ta jej się trochę mniej udała ;).

"Zabójcze marzenia" Sophie Hannah
tytuł oryginału- Lasting Damage, przełożył Piotr Kaliński
wydawnictwo GJ książki, 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz