czwartek, 27 kwietnia 2017

"Buźka" Sophie Hannah

Alice Fancourt, niedługo po urodzeniu dziecka za namową teściowej postanawia wyjść z domu. Zostawia córeczkę pod opieką męża, Davida i udaje się do ekskluzywnego klubu fitnes, którego czynną członkinią jest jej teściowa Vivienne. Ma to być dla niej forma oderwania się i relaksu po dość trudnym i traumatycznym porodzie. Alice niechętnie wychodzi z domu, ale ponieważ Vivienne jest dla niej osobą, z której zdaniem się liczy oraz kimś w rodzaju idola godzi się zejść z "posterunku matki".
Po powrocie do domu zastaje uchylone drzwi wejściowe, co jest nie tylko niepokojące, ale również wręcz niedpuszczalne w bardzo poukładanym i zorganizowanym  świecie teściowej.
Do tego w łóżeczku jej córeczki Florence leży zupełnie inne niemowlę. Mąż nie daje wiary jej słowom, że ktoś podmienił dzieci oskarżając ją o utratę zmysłów i histerię. Jedyna jej nadzieja w policji i teściowej, która jak ma nadzieję opowie się po jej stronie. Niestety Vivienne nie staje po żadnej ze stron, a samych małżonków traktuje jak niesforne dzieciaki, którym grozi palcem i każe się przyznać, które z nich mówi nieprawdę.

Policja również nie wierzy w opowieść Alice, podejrzewając, że kobieta cierpi na depresję poporodową. Zostają zlecone badania DNA. Oczekiwanie na badania wprowadza bardzo nerwową atmosferę w rodzinie Fancourtów. Do tego w domu dochodzi do niepokojących incydentów.
W dniu wyznaczonych badań Alice i dziecko znikają. Nikt nie wie co się z nimi stało. Dopiero wtedy policja dokładaniej zaczyna przyglądać się rodzinie. Do tego przy okazji wracją do sprawy pierwszej żony Davida, która została zamordowana podczas usiłowania rabunku.
Czy te dwie sprawy mają ze sobą coś wspólnego? jaka jest prawdziwa tożsamość dziecka? i dlaczego w normalnym z pozoru domu nic nie jest normalne?
Zaczęłam czytać tę książkę i myślę sobie - ha,  przecież wszystko jest oczywiste wystarczy dodać dwa do dwóch i mamy rozwiązanie, też mi intryga, też mi zagadka, phi... no chyba poziewam sobie z nudów.
Ale okazało się, że oczywistość wcale nie jest taka oczywista. Z każdym kolejnym rozdziałem  historia zaczyna się gmatwać i coraz bardziej zapętlać, a czytelnik dostaje zupełnie inny punkt widzenia.
Matki by uratować własne dziecko gotowe są na wszystko
Koniec zaskoczył mnie totalnie. Chociaż nie wszystko mnie usatysfakcjonowało. Moim  zdaniem, niektórym grzeszki się upiekły.

"Buźka" Sophie Hannah
tytuł oryginału-Little Face, przełożyła Marta Kisiel-Małecka
Wydawnictwo Literackie, 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz