piątek, 19 maja 2017

"Mama kłamie" Michel Bussi

Mały chłopczyk, trzy i pół letni przedszkolak twierdzi, że jego mama nie jest jego prawdziwą mamą. Nikt jego słów nie bierze na poważnie traktując to jako bunt trzylatka. Jedynie psycholog dziecięcy zaczyna się zastanawiać nad słowami chłopca i zaczyna mu wierzyć. Zdaje sobie sprawę, że wspomnienia w tym wieku za chwilę zaczną się zacierać, że ma coraz mniej czasu na to by wyjaśnić sprawę i poznać prawdę.
Z pozoru wszystko wydaje się normalne. Zwyczajna rodzina, zwyczajny dom. Grzebanie w przeszłości też nie przynosi rezultatów. Wszystko potwierdza wersję matki... ciąża, szpital, poród. To ich syn. Dlaczego, więc malec twierdzi, że miał inne życie, inny dom, inną mamę?
Czas ucieka, okruchy pamięci są coraz drobniejsze. Tylko rozmowy z ukochaną maskotką małego bohatera pozwalają wspomnieniom utrzymać się na powierzchni.
Jaka jest prawda? jaka jest historia chlopca? i kto bierze udział w tym przedstawieniu? a aktorów na planie pojawia się coraz więcej.

Podobno czytanie francuskich pisarzy, to ciężki kawałek chleba dla recenzenta. Ani skrytykować, ani pochwalić, ani też zostać po środku, a może raczej pomiędzy. Recenzentem nie jestem, no ale rzeczywiście łatwo nie było, a "chlebek" był taki czerstwo-świeży. Z naciskiem na czerstwy, bo momentami trudno było ugryźć ;).
Z opisu książki zaciekawiła mnie historia małego dziecka, które tak uparcie trzyma się swojej pamięci, tak usilnie stara się nie zapomnieć. I myślałam, że rzecz będzie się kręcić właśnie wokół tego, że coś się będzie działo, że będzie emocjonalnie, a przede wszystkim ciekawie. Szykowałam się na nie lada historię, ale... ci beznadziejni rabusie z tym ich łupem z Hermesa i Louisa Vuitton popsuli wszystko.
Z jednej strony mamy ukazane ile jest w stanie zrobić matka/kobieta dla dziecka, z drugiej kisimy się w nudnej rabunkowej historii. Pewne wątki niedopracowane, pozostawione bez odpowiedzi, przepchnięte... "niech sobie czytelnik sam dopowie". Takie trochę umysłowo zapaćkane.
Wątek dotyczący dziecka sam w sobie bardzo intersujący, a cała reszta, kolokwialnie mówiąc- szału nie ma, doopy nie urywa.
Książka  nie jest beznadziejna, ale porywająca też nie -"nad wyżyny nie wzlata".



"Mama kłamie" Michel Bussi
tytuł oryginału- Maman a tort, przełożyły Maria Braunstein, Natalia Krasicka
wydawnictwo Świat Książki, 2017

1 komentarz: